Bez Wyjścia

Przyjaciele

„I ta dwójka boskich istot walczyła,
a bogowie byli po stronie boskości…”

Gdzie byłaś tej nocy
Kiedy przegrywałem walkę
O integralność  mego ciała i duszy?
Czy to kwestia wiary, czy tylko ciekawość sprawiła,
Że gdy postanowiłem wrócić, mój przyjaciel,
Zapadł się w sobie do wielkości karła?
Kiedy czekałem na jakikolwiek znak
Gubiąc się, w środku i na zewnątrz,
Na poważnym zakręcie mojego życia
Ujrzałem początek końca przyjaźni!
I nikt nie wziął mnie za rękę,
Nikt nie wskazał mi drogi do celu
Ani do prawdziwego źródła życia,
Nikt nie sprawdził, czy jeszcze żyję,
Kolejny raz stajemy obok siebie
I nie ma już kolejnej próby
Znalezienia sposobu, aby być razem
Jednak mimo tego  nigdy nie mówmy „nie”!

Czas Stracony

Lampa, która nie zaświeci,
Matka, co nie urodzi dzieci,
Ptak, co nigdy nie zaśpiewa,
Wiatr, a nie zaszumią drzewa,
Serce, które nie zabije,
Miłość, która nie ożyje,
Ogień, który nie ogrzeje,
Owoc, który nie dojrzeje,
Słońce, jakie nie wzejdzie,
Noc, która nie nadejdzie,
Zimno, które nie ostudzi,
Dzwon, co nikogo nie zbudzi,
Dzban, co się nie napełni,
Życzenie, które się nie spełni,
Dusza, której nikt nie zbawi,
Pokarm, który się nie strawi,
Czas, co nigdy nie minie,
Rzeka, która nie popłynie,
Miód goryczą przesycony,
Uśmiech w bólu osadzony,
Woda, co nie zgasi pragnienia
Człowiek, co nie ma sumienia
Świat, w którym nie ma ludzi
Dlaczego nikt mnie nie obudzi?

Na Lewej Stronie Życia

Słyszysz ten krzyk? – To paranoja
Skrada się za mną wszędzie
Strach wielki jak ścięta sekwoja,
Olbrzym, wnet powalony będzie

Byłem bogaczem,  nie mając pieniędzy
Posiadłem świat, będąc żebrakiem
Nie było śmiesznie, w duchowej nędzy
Spaść na sam dół, tej nędzy znakiem

Każda noc sprawia, że gorzko płaczę
Ciemność nie daje mi już ukrycia
Odgłos zaświatów strachem swym znaczę
I szukam drogi, do swego życia

Cisza mi szepcze, choć z tego szydzę,
Depcząc mą duszę bo też wołała
„Klaun beznadziejny – wszystko co widzę”
Straszą mnie słowa, mej mowy ciała

Zbędne mi lustro by w to uwierzyć,
Wiara jest wszystkim, co się nie zmienia
Więc stroję zmysły, aby namierzyć
Kamienny odgłos mego sumienia:

„Ku życiu jedna droga być może
Wybierz kierunek, czas siły zmierzyć
Nikt drogi klaunie ci nie pomoże
Musisz dziś umrzeć, by jutro przeżyć!”

Poza Umysłem

(w trakcie tłumaczenia)

Nikt Inny Jak Ty

Kto zna mnie lepiej niż ty mnie znasz
Kto bardziej kochać ma mnie niż masz
Kto mocniej niż ty mnie nienawidzi
Kto uśmiechając się ze mnie szydzi
Kto mnie wygania chcąc mnie zatrzymać
Kto mnie z mej dumy chce wciąż wyżymać
Kto łzy mi ociera, gdy smutno bardzo
I czyje słowa mym strachem gardzą
Kto tak mnie chwaląc wciąż się naśmiewa
Kto  kołysanki do snu mi śpiewa
Śmiejąc się płaczesz – tak jesteś zdolna
Nigdy nie pojmiesz, żem dusza wolna
Kto nieznajomym jest wciąż i obcem
Kto nie pozwala być dużym chłopcem
Kto jest mej drogi w życiu kompanem?
Może księżniczkę z żaby dostanę?

Anatomia Serca

Czy jesteś tak mądra,
Aby odkryć prostą drogę
Do części ludzkiego ciała
Widzianej w każdym rodzaju sztuki?
Być może nigdy jej nie widziałaś…
Co? Powiem ci, o co mi chodzi!
To mały zakątek świątyni ciała
Skąd pochodzą wszystkie gwiazdy
Gdzie rodzi się światło księżyca
Gdzie sumienie ostrzega
Gdzie mieszka tajemnica życia
Gdzie milczą zaświaty
Gdzie zaczynają latać motyle
Gdzie nie ma miejsca na nienawiść lub kłamstwo
Gdzie dusza ma swoje miejsce
Gdzie ciekawość pozostawia swój ślad
Gdzie promień słońca chłodzi
Gdzie lód wydaje się ciepły
Gdzie uśmiech niszczy bariery
Gdzie zwątpienie pozwala płynąć pod wiatr
Gdzie gniew zmienia się w radość
Gdzie zabawę inspiruje smutek
Gdzie iskierka miłości
Urasta w siłę syntezy jądrowej,
I nie jest to tylko złudzenie.
Znasz to miejsce?
Chodzi mi o serce, a nie twarz!
Tak więc, jeśli możesz zobaczyć to wszystko,
I źródłem twych uczuć jest miłość,
Pozostań tam przy mnie, proszę,
Uwięziona w moich wspomnieniach…

Bez Wyjścia

(w trakcie tłumaczenia)

Skorupa

Ciężko nad tym pracowałem,
By pochować gdzieś uczucia,
Sam już nie wiem, kim się stałem,
Do swych uczuć nie mam klucza.

Jak żółw pancerz przyodziałem,
By się życiu nie dać zranić,
Lecz za późno to dojrzałem,
Życie nie da się omamić.

Pancerz można mieć na sobie,
Przed innymi siebie chować,
To się zwróci przeciw tobie,
Tej decyzji masz żałować!

Dzisiaj pancerz chciałbym zrzucić,
Wywlec na wierzch swe uczucia,
Umiem tylko wciąż się kłócić,
Tracę zdolność do współczucia?

Cofnąć chciałbym się do czasu,
Gdy emocje brały górę,
Jak to zrobić bez hałasu,
By nie wzniecić wspomnień chmurę?

Jeśli staniesz na mej drodze,
W morzu myśli mych – szalupa,
Nie wiem czym ci wynagrodzę,
Bom nie człowiek lecz skorupa.

Po prostu koniec

(w trakcie tłumaczenia)